W krótkim czasie wyniki opublikowały cztery topowe spółki technologiczne - Netflix (NFLX  ), Amazon (AMZN  ), Facebook (FB  ) czy Google/Alphabet (GOOG  ) (GOOGL  ). Zapowiedzi były szumne, oczekiwania rynku ogromne. Jakie wnioski? Jest w kratkę, z demolką Facebooka, która na stałe zapisze się w historii amerykańskiej giełdy.

Pierwszy w kolejce do publikacji ustawił się Netflix i wywołał trzęsienie, polegając w stosunku do oczekiwań rynku. Akcje spółki zanurkowały kilkanaście procent, gdyż okazało się, że proces pozyskania nowych klientów jest trudniejszy niż zakładano. Pomylono się o okrągły milion nowych subskrynentów - przybyło tylko 5,15 mln wobec oczekiwanych 6,2 mln. Wydaje się, że rozpędzona spółka przeszarżowała z prognozami, a zażarta konkurencja również zrobiła swoje i opublikowany wynik nie jest jednorazowym wypadkiem przy pracy, a raczej umacniającym się trendem. Dla uczciwości trzeba dodać, że spółka uzyskała przychód 3,9 mld USD (konsensus 3,93 mld USD), ale zarabia mnóstwo pieniędzy - dochód netto wyniósł 384 mln USD. Łącznie w skali globalnej Netflix obsługuje 130,1 mln użytkowników, wliczając tych, którzy korzystają z darmowego okresu.

Alphabet/Google na chwilę przed publikacją raportu dostał gigantyczną karę od Komisji Europejskiej za nadużywanie dominującej pozycji na rynku, jednak rynek się nie wystraszył, a wyniki obroniły spółkę. Przychody spółki wzrosły o 26 proc. do 32,7 mld USD r/r. Aż 86 proc. przychodów spółki pochodzi z biznesu reklamowego. Reszta przychodów (wzrost o 1/3) to wpływy związane z usługami w chmurze czy sprzedażą aplikacji. Zysk operacyjny, po odliczeniu 4,4 mld USD kary, wyniósł 2,81 mld USD. Dzień po publikacji raportu akcje spółki urosły 5 proc., Alphabet zdecydowanie sprostał oczekiwaniom. Obecnie firma jest notowana po cenach ponad 1260 USD, co stanowi wartości rekordowe.

Satya Nadella, prezes Microsoftu, prezentuje książkę
Satya Nadella, prezes Microsoftu, prezentuje książkę "Chmura dla globalnego dobra"

Facebook tuż po zakończeniu środowej sesji, zanurkował, gdy okazało się, że spółka pokazała słabsze od oczekiwań wyniki. Tylko co oznacza 'słabsze'? W drugim kwartale firma zarobiła 5,12 mld USD (1,74 USD na akcję, oczekiwano 1,72 USD), natomiast nie sprostała oczekiwaniom odnośnie przychodów, które okazały się delikatnie niższe (13,23 mld USD) od konsensusu (13,36 mld USD), a i tak w rezultacie są ponad 40 proc. wyższe r/r. To pokazuje, że afera związana z wyciekiem danych osobowych nie wpłynęła znacząco na bieżącą działalność spółki. Inwestorów bardziej niepokoi fakt, iż na konferencji omawiającej wyniki, przekazano, że spółka spodziewa się kontynuacji spowolnienia wzrostu przychodów w kolejnych kwartałach, to znaczy, że będą dalej rosnąć, ale wolniej niż oczekiwano. W notowaniach posesyjnych, spółka panicznie obniżyła wartości o kilkanaście procent, podczas czwartkowej sesji kurs zdemolowanej spółki utrzymywał się w przedziale 18-21 proc. poniżej środowego zamknięcia i nie doszło wbrew oczekiwaniom niektórych analityków do powtórki z Netfllixa, który odrobił na sesji większość spadku po publikacji wyników. Tym samym Facebook pobił rekord spadku kapitalizacji rynkowej w ciągu jednej sesji o ok. 120 mld USD. Nigdy wcześniej, żadna inna firma notowana na Wall Street nie straciła na wartości tak dużo. Wydaje się, że reakcja rynku jest nieco przesadzona.

Tymczasem w czwartkowe popołudnie Amazon Jeffa Bezosa pokazał siłę, pozytywnie demolując oczekiwania analityków. Wprawdzie przychody - włączając również sieć stacjonarną Whole Foods - okazały się nieco niższe (52,9 mld USD, wobec oczekiwań 53,41 mld USD), co i tak stanowi wzrost rok do roku o 39 proc., natomiast zysk netto spółki wyniósł 2,5 mld USD (ponad sześć razy więcej niż rok temu), co przełożyło się na zysk na akcję 5,07 USD wobec oczekiwań na poziomie ... 2,5 USD. Sky is the limit.

Póki co jest remis, w przyszłym tygodniu 31 lipca raportuje Apple (AAPL  ) i będzie już wszystko jasne, po której stronie barierki są największe spółki z branży technologicznej.