Odkąd zawieszono loty Concorde'a, jak bumerang wracają pomysły budowy nowych samolotów ponaddźwiękowych. Tym razem Richard Branson chce zrewolucjonizować sposób, w jaki podróżujemy.

Sir Richard Branson, brytyjski biznesmen i założyciel grupy Virgin, zaangażował się w nowy projekt mający na celu zrewolucjonizowanie podróży lotniczych. Nie jest to pierwszy jego tego typu pomysł, ponieważ w chwili obecnej jego głównym przedsięwzięciem jest organizacja Wycieczki w kosmos z Virgin Galactic. Właśnie ta podbijająca przestrzeń kosmiczną spółka ma udzielić wsparcia start-upowi Boom z Denver, Kolorado. Wspólnie maja one wprowadzić na rynek pierwszy od czasów europejskiego Concorde'a pasażerski samolot ponaddźwiękowy. Pierwszy lot testowy może się odbyć jeszcze pod koniec przyszłego roku.

"Od dawna byłem żarliwym zwolennikiem innowacji w lotnictwie i rozwoju komercyjnych lotów wysokich prędkości." Sir Richard Branson

Samolot XB-1 nazywany również Baby Boom ma podróżować z prędkością 2,2 Ma (czyli ok. 2335 km/h) czyli szybciej niż Concorde. Dzięki temu podróż z Londynu do Nowego Jorku potrwa jedynie 3,4 godziny, dwa razy krócej niż dotychczas. Wysokość przelotowa wyniesie 60 000 stóp (18,3 km), dzięki czemu pasażerowie będą mogli podziwiać zakrzywienie kuli ziemskiej. Na pokład samolotu wejdzie 40 osób. Fotele ustawione będą w konfiguracji 1-1, co oznacza, że każdy z pasażerów będzie miał dostęp do okna i przejścia. Klasa foteli będzie zbliżona do tych znanych z klasy first na trasach krajowych w USA, czyli nie będzie foteli-łóżek znanych z samolotów dalekiego dystansu.

"Nie znam ani jednej osoby, która nie wolałaby dostać się na miejsce w czasie dwa razy krótszym, zamiast dostać darmowego szampana." Blake Scholl, CEO Boom

Zgodnie z zapowiedziami, bilet na podróż w dwie strony z Londynu do Nowego Jorku ma kosztować 5 000 dolarów, czyli tyle ile kosztuje obecnie bilet na tej trasie w klasie biznes. Jak mówi Blake Scholl, CEO firmy Boom, "pomysł polega na tym, żeby zbudować samolot szybszy niż jakikolwiek samolot pasażerski dotychczas zbudowany, ale za tę samą cenę co klasa biznes." Rynek przelotów transatlantyckich charakteryzuje się bardzo wysokim udziałem ruchu wysokopłatnego, w związku z czym przy takiej cenie projekt zdaje się mieć szanse powodzenia. Łącznie zidentyfikowano 500 tras, których potencjał jest odpowiednio wysoki, aby uruchomić połączenia naddźwiękowe, aczkolwiek w pierwszej kolejności mają to być rejsy z San Francisco do Tokio (4,7 zamiast 11 godzin podróży) i z Los Angeles do Sydney (6 zamiast 15 godzin). Takie skrócenie podróży umożliwi podróż na inny kontynent, odbycie tam spotkania i powrót do domu w ciągu jednego dnia, podczas gdy obecnie potrzeba na to trzech dni. Oznacza to powstanie zupełnie nowego produktu lotniczego, którego rynek może być wart nawet 100 miliardów dolarów.

Raport firmy doradczej Boyd Group International wskazuje, że loty ponaddźwiękowe będą miały ekonomiczny sens jedynie w przypadku połączeń bezpośrednich. Na rynkach, które nie będą miały wystarczającego potencjału i będą wymagały zasilania rejsami dowożącymi, cała przewaga z rekordowej prędkości zostanie utracona. W dalszej kolejności nie wiadomo, jak linie lotnicze zareagują na konkurencję ze strony Baby Boom. Bilety klasy biznes i pierwszej, dla których konkurencją ma być Baby Boom, dają liniom lotniczym tak dużą marżę, że możliwe jest obniżanie przez nie cen, aby tylko nie dopuścić do odpływu pasażerów. Jeżeli spełnione zostaną założenia mówiące o czasie i cenie podróży, to popyt na te maszyny może wynieść 1300 sztuk.

"60 lat od początku ery odrzutowców, w dalszym ciągu podróżujemy z prędkościami z lat 60. XX w." Blake Scholl, CEO Boom

Projektowaniem nowego samolotu zajmuje się zespół inżynierów skupionych w start-upie Boom. Jego biuro znajduje się w hangarze na lotnisku Centennial koło Denver. Pracuje tam obecnie 11 projektantów, z których większość pracowała wcześniej dla takich firm jak Space X, Boeing (BA  ), Pratt & Whitney, Northrop Grumman (NOC  ) czy Lockheed Martin (LMT  ). Sam Scholl pracował wcześniej w Amazon (AMZN  ) oraz stworzył producenta aplikacji mobilnych Kima Labs, którego przejął Groupon (GRPN  ). Jako pilot ze sporą ilością gotówki, zaczął on szukać pomysłów, jak usprawnić podróże lotnicze. Ostatecznie w jego głowie zrodziła się myśl, aby wykorzystać najnowsze zdobycze techniki do budowy samolotu ponaddźwiękowego.

Ponieważ Boom to jedynie zespół projektantów, do realizacji ich pomysłu potrzebna okazała się możliwość fizycznej budowy samolotu. Właśnie w tym zakresie pomóc ma Richard Branson i jego Spaceship Company (część Virgin Galactic). Budowniczy m.in. VSS Unity udzielą wsparcia w zakresie inżynierii i produkcji, jak również przeprowadzenia lotów testowych. Jak dodał Branson, jego firma posiada także 10 opcji kupna pierwszych egzemplarzy Baby Boom.

Jeżeli wszystko pójdzie zgodnie z planem, pierwsze rejsy komercyjne mają się odbyć w 2023 r., czyli dokładnie 20 lat po wycofaniu Concorde'a z użytku. Brak sukcesu pierwszego pasażerskiego samolotu ponaddźwiękowego wynikał z wielu czynników. Przyczyniły się do tego katastrofa w Paryżu w 2000 r., załamanie się transportu lotniczego po zamachach z 11 września 2001 r., rosnące ceny ropy naftowej, bardzo drogie bilety (ok. 20 000 dolarów wg dzisiejszej wartości) oraz grom dźwiękowy.

"Projektanci Concerde'a nie mieli technologii pozwalającej na przystępne cenowo podróże ponaddźwiękowe, ale my ją teraz mamy." Blake Scholl, CEO Boom

Konstruktorzy zapewniają, że Baby Boom będzie pozbawiony większości mankamentów swojego wielkiego poprzednika, przez co faktycznie zrewolucjonizuje on światowy transport lotniczy, a nie stanie się bardzo niszowym samolotem obsługującym zaledwie dwie trasy. Zamiast aluminium, do budowy samolotu wykorzystane zostaną tańsze materiały kompozytowe, przez co samolot także stanie się lżejszy. Dzięki zredukowanej masie, poprawionej aerodynamice i silnikom nowej generacji spalanie paliwa będzie niższe niż w Concordzie. Co więcej, poprzez mniejsze rozmiary samolotu i mniej foteli (Concorde miał ich ok. 100), łatwiej będzie zapełnić taki samolot, przez co bardziej realne będzie osiągnięcie rentowności na większej ilości tras.

Concorde
Concorde

Nierozwiązanym problemem pozostaje grom dźwiękowy powstający podczas przekraczania prędkości dźwięku. Obowiązujące w Stanach Zjednoczonych od 1973 r. prawo zabrania wykonywania lotów ponaddźwiękowych nad lądem w związku z obawami o negatywny wpływ fali uderzeniowej na ludzi. W wyniku tej regulacji, Concorde wlatując nad terytorium Stanów Zjednoczonych musiał zwalniać do prędkości poddźwiękowej, przez co wydłużał się czas jego podróży, a tym samym malała jego atrakcyjność względem zwykłych odrzutowców. Niewyeliminowanie znacznego hałasu słyszalnego na ziemi uczyni niemożliwymi operacje tychże samolotów na trasach łączących wschodnie i zachodnie wybrzeże USA, czy miasta położone w głębi lądów jak Chicago.

Prawdziwy przełom w tej kwestii może nastąpić ze strony NASA i koncernu Lockheed Martin, które wspólnie pracują nad QueST - Quiet Supersonic Technology (ang. cicha technologia ponaddźwiękowa). Opracowywana przez nich technologia ma na celu kontrolę fal uderzeniowych powstających przy przekraczaniu prędkości dźwięku, dzięki czemu grom dźwiękowy zostanie zredukowany do poziomu pozwalającego na loty supersoniczne nad lądem. Ma to być możliwe dzięki zmianie kształtu skrzydeł oraz zastosowaniu cichszego napędu. Inżynierowie NASA i Lockheed Martin zwracają przy tym uwagę na utrzymanie niskich kosztów. W przeciwieństwie do Baby Boom, który będzie jeszcze szybszy niż Concorde, ich projekt będzie się przemieszczał z niższymi prędkościami, ponieważ w ten sposób łatwiej jest uzyskać redukcję hałasu docierającego na ziemię. Jednakże w przypadku projektu NASA niedawno pojawiło się ryzyko polityczne. Otóż prezydent-elekt Donald Trump może wstrzymać finansowanie różnych projektów rozwojowych w agencji, tłumacząc to nieefektywnym wykorzystywaniem pieniędzy amerykańskich podatników. Bardziej ironiczne komentarze widzą nadzieję dla tego programu w zamiłowaniu nowojorskiego biznesmena do prywatnych odrzutowców. Otóż mógłby on sobie zażyczyć, aby najnowszy Air Force One był właśnie samolotem naddźwiękowym, przez co podróżując po świecie mógłby pokazywać światu, że Ameryka dalej przewodzi w tworzeniu zaawansowanych technologii.

Jak przekonuje Scholl, jego firma dostarczy swój samolot szybciej niż konkurencja. Wynika to z faktu, iż stosuje ona sprawdzone rozwiązania technologiczne, podczas gdy konkurenci opracowują zupełnie nowe rozwiązania, które będą wymagały długich testów i certyfikacji. Jednocześnie nie obiecuje on, że samolot będzie na pewno gotowy w 2023 r. Jego zdaniem, największym wyzwaniem firmy nie jest problem natury technologicznej czy prawnej, ani też trudności w pozyskaniu kapitału, ale zdolność firmy do wykonania założeń planu i zapewnienia, że jej samoloty będą bezpiecznie wozić pasażerów.

"To jest pierwszy krok na drodze do budowy pierwszego na świecie prywatnie zaprojektowanego samolotu naddźwiękowego i najszybszego samolotu cywilnego. Nie ma wątpliwości, że podróże ponaddźwiękowe będą wymagały dużo pracy, partnerów i inwestycji. To jest rodzaj innowacji, który zmieni przyszłość transportu i przyszłość tego, jak robimy biznes." Sir Richard Branson

Projekt Baby Boom wydaje się być niezwykle interesujący jeśli chodzi o olbrzymi efekt, jaki chce osiągnąć Blake Scholl i spółka oraz niewielkie zasoby, jakimi dysponują. Oprócz Richarda Bransona, swoje wsparcie dla projektu zaoferowało także 12 funduszy z Doliny Krzemowej. Założyciel Boom przekonuje, że od znalezienia inwestorów, dla powodzenia projektu dużo istotniejsze będzie, czy uda się przekonać linie lotnicze do kupna jego samolotów.

"Zacząłem ten projekt, ponieważ byłem zasmucony, że nigdy nie leciałem Concordem. Czekałem, ale nikt tego nie robił, więc ja się zdecydowałem." Blake Scholl, CEO Boom

Cały projekt budowy tego samolotu można uznać za czyste wizjonerstwo, ale właśnie jest to część wizji jednego człowieka. Jak przyznał Scholl, "chciałbym żyć w świecie, gdzie można dostać się w dowolne miejsce w mniej niż pięć godzin za mniej niż 100 dolarów. Zajmie to dekady, ale myślę, że kiedyś tam dotrzemy."