Od czasu ostatniego kryzysu finansowego ponad dziewięć lat temu, giełdy amerykańskie osiągnęły bardzo dobre wyniki, zdecydowanie przekraczając poziomy sprzed załamania. Inwestorzy długoterminowi, którzy kupili aktywa na dołkach i wytrzymali kilkuletnią zmienność i korekty, do dziś mają się dobrze. Bieżący rok pokazuje, że szeroki rynek dostał czkawki, a paliwa napędowe jakby dawały mniej mocy.

Chodzi o to, że inwestorzy wiedzą, że zmiany koniunktury gospodarczej i recesje są nieuniknione - wiadomo, że się pojawią, pytanie tylko kiedy. I chociaż żaden inwestor lub analityk nie jest w stanie dokładnie przewidzieć kiedy wystąpi rynek niedźwiedzia, istnieją pewne charakterystyczne oznaki sugerujące, że rynek wchodzi w negatywny trend. Innymi słowy, być może nadszedł czas, aby stać się niedźwiedziem giełdowym. Na rynku pojawiają się pewne przesłanki, aby właśnie tak sądzić.

- Wojna handlowa ma negatywny wpływ na przedsiębiorstwa produkcyjne i póki co nie widać łatwego rozwiązania eskalującego konfliktu handlowego między USA i Chinami. Prezydent - biznesmen Trump jest nieugięty, uważając, że nałożenie ceł na chińskie towary zmusi amerykańskiego konsumenta do kupowania rodzimych produktów, chociaż firmy ostrzegają, że wyższe ceny surowców, wkrótce będą oznaczały podwyżki cen.

- Bezrobocie w Stanach Zjednoczonych jest najniższe od 49 lat i kto chce pracować w Ameryce, znajdzie zajęcie. Zapotrzebowanie na siłę roboczą stwarza najsilniejszy od dekady wzrost płac.

- Rezerwa Federalna podnosi konsekwentnie stopy procentowe - obecnie stawka wynosi 2,00-2,25%. Kolejna podwyżka planowana jest na grudzień, w 2019 roku kolejne (co najmniej) trzy. Wzrost PKB w USA w drugim kwartale osiągnął najwyższy poziom od 2014 r. Jak zauważono, pozostawienie dynamiki płac bez kontroli może doprowadzić do stanu, w którym poziom inflacji wymknie się spod kontroli. Krótko mówiąc, stopy procentowe będą nadal rosły, co osłabi kredytowanie przedsiębiorstw i podwyższy koszt kredytów. Zważywszy, że trzy czwarte PKB Stanów Zjednoczonych opiera się na konsumpcji wspieranej pogłębianiem limitów na kartach kredytowych, wraz ze wzrostem stóp procentowych, konsumentów prędzej czy później zaczną uwierać rosnące odsetki i siłą rzeczy przyhamują z zakupami.

Analitycy monitorujący rynek nieruchomości zwracają uwagę, że najpopularniejszy rynek w kraju - Kalifornia - zanotował spadek sprzedaży domów we wrześniu rok do roku o niemal jedną piątą. Wygląda na to, że ceny mieszkań dopięły tam do poziomu, w którym kończy się popyt, a zaczyna podaż. Ale to jeszcze nie kryzys, bardziej chciwość sprzedających.

Ostatnie wybory w Stanach Zjednoczonych, wprawdzie przyjęte przez giełdy pozytywnie (gdyż nie było zaskoczenia), w istocie stanowią pesymistyczną perspektywę. Podzielony Kongres praktycznie eliminuje jakiekolwiek szanse na dalsze bodźce ekonomiczne. Nie ma opcji, aby zarządzana przez Demokratów Izba Reprezentantów zgodziła się na dalsze obniżki podatków przez prezydenta Trumpa czy reformę opieki zdrowotnej.

Inwestorzy dostrzegli także słabość w - przez lata nietykalnych przez pesymistów - spółkach z grupy FANG - takich jak Facebook (FB  ), Amazon (AMZN  ) Netflix (NFLX  ) czy Google (GOOG  ). Wprawdzie wszystkie te firmy zarabiają bardzo dużo pieniędzy, teoretycznie wszystko jest w porządku, jednak ostatnie raporty kwartalne wysyłają sygnały, że doskonale pracujący mechanizm jakby dostał czkawki, co stanowiło okazję, aby wyprzedać horrendalnie drogie akcje (przewartościowany Netflix, Amazon). Tym bardziej, że same spółki komunikują ostrożne prognozy na kolejne miesiące.

Wreszcie, historia sugeruje, że korekty na giełdzie są czymś zupełnie normalnym i potrzebnym. Tymczasem rynek amerykański (SPY  ) ostatnią solidną korektę zanotował w końcówce 2015 czy 2011 roku.