Poziom szczęścia coraz częściej uważa się za wskaźnik, za pomocą którego powinno się mierzyć rozwój społeczny, a także skuteczność polityki publicznej. Nieprzypadkowo OECD jako jeden z głównych kierunków swoich prac w 2016 roku wymienia znalezienie nowego sposobu mówienia o wzroście opartego na dobrobycie ludzi i zrównoważonym rozwoju. Istotnym źródłem informacji o poziomie szczęścia mieszkańców poszczególnych państw świata jest Global Happiness Report, czyli Światowy Ranking Szczęścia. W raporcie opublikowanym w 2017 roku, który dotyczy lat 2014-2016, Polska znalazła się na 46 miejscu.

Global Happiness Report po raz pierwszy został opublikowany w 2012 roku. Opiera się on na badaniu ankietowym, w ramach którego zadaje się mieszkańcom ponad 150 państw następujące pytanie: Wyobraź sobie drabinę o szczeblach ponumerowanych od 0 na samym dole do 10 na górze. Najwyższy szczebel drabiny oznacza najlepsze możliwe życie, najniższy natomiast - najgorsze możliwe życie. Na którym szczeblu Twoim zdaniem teraz stoisz? W każdym z państw biorących udział w badaniu przeprowadza się około 1000 takich ankiet rocznie. W 2017 roku średni wynik dla całego świata, przy uwzględnieniu opisanej powyżej 10-stopniowej skali, wyniósł 5,31, w Europie Zachodniej był nieco wyższy i sięgnął 6,59, również w Europie Środkowo-Wschodniej okazał wyższy od średniej dla całego świata (5,74). Najniższy był w Afryce Subsaharyjskiej (4,29) oraz Azji Południowej (4,42). Państwa, które znalazły się najwyżej w rankingu miały wyniki ponad 7,5 (dla przykładu, średni poziom szczęścia w Norwegii wyniósł 7,54), natomiast państwa, które zajmowały najniższe miejsca miały wyniki o połowę niższe, wynoszące około 3,4.

W pierwszej dziesiątce krajów podobnie jak w roku poprzednim znalazły się wyłącznie małe lub średnie, wysoko uprzemysłowione, zachodnie gospodarki, głównie państwa Europy Zachodniej. Pierwsze miejsce w rankingu 155 państw zajęła Norwegia, drugie Dania, trzecie natomiast - Islandia. Szwajcaria znalazła się na miejscu czwartym. Wymienione państwa również w roku ubiegłym zajmowały cztery pierwsze pozycje, z tym wyjątkiem, że Norwegia była w 2016 roku na czwartym miejscu, Dania natomiast - na pierwszym. Polska w 2017 roku uplasowała się na 46 miejscu z wynikiem 5,97, za Niemcami (miejsce 16), Czechami (23) i Słowacją (40), wyprzedzając jednak m.in. Rosję (49), Litwę (52), Rumunię (57) czy Estonię (66). Stany Zjednoczone znalazły się na 14 pozycji w rankingu. W 2016 roku Polska zajmowała 57, w 2015 roku natomiast 60 miejsce, wygląda więc na to, że w ostatnich latach pniemy się w górę po drabinie szczęścia.

Autorzy porównali zmiany w pozycji poszczególnych państw w latach 2014-2016 w porównaniu do okresu przed kryzysem finansowym, w latach 2005-2007. Wśród krajów, gdzie subiektywny poziom szczęścia mieszkańców wzrósł najbardziej znalazły się m.in. Łotwa (wzrost o 1,16 pkt), Mołdawia (+0,89) i Bułgaria (+0,87). W Polsce zanotowano tylko niewielki wzrost (o 0,24), warto jednak zaznaczyć, że w niektórych państwach nastąpił wręcz wysoki spadek poziomu szczęścia, m.in. na Ukrainie (-0,93) czy w Grecji (-1,09). Wśród krajów, których mieszkańcy stali się szczęśliwsi, dominują te położone w Ameryce Łacińskiej oraz Europie Środkowo-Wschodniej. Jeśli chodzi natomiast o kraje, których mieszkańcy są mniej szczęśliwi niż w roku ubiegłym, należą one głównie do zachodnich gospodarek.

Dobrym przykładem są tutaj Stany Zjednoczone, gdzie odnotowano spadek poziomu szczęścia o 0,37 pkt. Ten wynik obrazuje obserwowany w amerykańskiej gospodarce paradoks, polegający na tym, że choć PKB per capita zwiększyło się od 1960 roku około trzykrotnie, poziom szczęścia mieszkańców pozostał na niezmienionym poziomie. Co ciekawe, w ostatnich latach, podczas gdy PKB nadal rośnie, poziom szczęścia Amerykanów maleje. Wnioski płynące z ostatnich rankingów szczęścia wydają się pozostawać w sprzeczności z działaniami obecnej administracji, której celem jest napędzanie wzrostu gospodarczego i przywrócenie wiary mieszkańców w American Dream. Autorzy sugerują, że Amerykanie postrzegaliby swój dobrobyt jako większy, gdyby państwu udało się odpowiedzieć na negatywne zmiany społeczne - wzrastającą nierówność, nasilającą się korupcję, poczucie izolacji i braku zaufania w społeczeństwie.

Najszczęśliwsze państwa na świecie nie koncentrują się na wzroście gospodarczym

Autorzy raportu, Jeffrey Sachs, Richard Layard i John Helliwell, poświęcają w nim wiele miejsce na dyskusję na temat zależności poziomu szczęścia odczuwanego przez mieszkańców danego kraju, a tempem jego wzrostu gospodarczego. Zauważają, że bogate państwa, które od wielu lat zajmują czołowe miejsca w rankingu, m.in. Norwegia, Dania czy Szwajcaria, pod względem tempa wzrostu gospodarczego pozostają w tyle w porównaniu z innymi państwami świata. W latach 2014-2016 średnie tempo wzrostu gospodarczego w Norwegii, Danii i Szwajcarii nie przekraczało 1,5%, w Finlandii (5 miejsce w tegorocznym rankingu) natomiast było niższe niż 0,5%. W tym samym czasie średnie tempo wzrostu gospodarczego na świecie wyniosło 3,2%. Wyjątkiem jest tutaj jedynie Islandia, która zajęła w 2017 roku 3 miejsce w rankingu, a jednocześnie mogła się pochwalić 4,4% średnim tempem wzrostu w latach 2014-2016.

Dla porównania, Chiny, które utrzymują wysokie tempo wzrostu, zresztą jedno z najwyższych na świecie, wcale nie robią postępów pod względem poziomu szczęścia mieszkańców. Choć autorzy badania prognozowali, że Chiny powinny osiągnąć wzrost zadowolenia o cały punkt w opracowanej przez nich 10-punktowej skali, Chińczycy są obecnie równie zadowoleni jak w 1990 roku. Do kiepskiego wyniki Chin najprawdopodobniej przyczynił się wzrost nierówności społecznych oraz pogorszenie się stanu środowiska naturalnego, przede wszystkim jednak upadek sieci zabezpieczeń społecznych, pojawienie się bezrobocia i inflacji.

Z jednej strony wydaje się, że wzrost gospodarczy sprawia, że ludzie oceniają swój dobrobyt jako większy. Wśród 20 krajów, w których wskaźnik szczęścia wzrósł najbardziej w latach 2005-2007 oraz 2014-2016 znalazło się 11 państw postkomunistycznych, w których znacznie poprawiły się warunki życia ludności. Z drugiej jednak strony, Włochy, Francja czy Arabia Saudyjska, które odnotowały największe spadki szczęścia, nie doświadczyły żadnych katastrofalnych zmian w gospodarce.

Autorzy badania założyli, że o poziomie szczęścia mieszkańców danego państwa decyduje sześć zmiennych: majątek wyrażony jako PKB per capita, wsparcie społeczne, oczekiwana długość zdrowego życia, wolność podejmowania życiowych wyborów, hojność (rozumiana jako datki na cele charytatywne), zaufanie (rozumiane jako brak korupcji). Ponieważ PKB łatwo jest zmierzyć, wiele państw skupia się tylko na tym wskaźniku. Należy jednak zaznaczyć, że doświadczenia małych europejskich państw, które notują najwyższe wskaźniki zadowolenia mieszkańców, pokazują, że jeśli osiągnięty zostanie pewien poziom PKB na mieszkańca, zasadniczą rolę w postrzeganiu dobrobytu zaczną odgrywać pozostałe wskaźniki.

Kolejną pułapką, obok koncentrowania się na wzroście PKB, w jaką wpadają państwa świata, jest przekonanie, że receptą na wyższy poziom szczęścia mieszkańców jest ograniczenie nierówności oraz uczynienie wzrostu gospodarczego bardziej inkluzywnym. Choć może się wydawać, że wnioski płynące z rankingu przemawiają za tym stwierdzeniem - przecież w ścisłej jego czołówce znalazły się państwa relatywnie egalitarne - John Helliwell, jeden z autorów raportu, zaznacza, że o przeciętym poziomie szczęścia mieszkańców danego kraju, nie decydują nierówności majątkowe, lecz właśnie nierówności w odczuwanym subiektywnym poziomie szczęścia (happiness inequality). Te można natomiast zmniejszyć dbając o wspomniane już zaufanie społeczne i sieci wsparcia społecznego.