Miniony tydzień na amerykańskiej scenie politycznej okazał się tym razem dużo spokojniejszy, ponieważ zamieszanie związane z zatwierdzeniem Bretta Kavanaugh na sędzię Sądu Najwyższego USA wreszcie dobiegło końca. Ceremonia zaprzysiężenia odbyła się w poniedziałek 10 września w murach Białego Domu. W jej trakcie Donald Trump przeprosił Kavanaugh za kontrowersyjny i pełen dramatycznych wydarzeń proces nominacji. W tym samym czasie ukazały się wyniki najnowszego sondażu, zgodnie z którymi większość Amerykanów nie popiera kandydatury Kavanaugh i twierdzi, że nie podjęto wystarczających działań w celu zbadania skierowanych przeciwko niemu zarzutów.

We wtorek ambasadorka Stanów Zjednoczonych przy ONZ Nikki Haley zapowiedziała, że do końca tego roku zamierza odejść ze stanowiska. Wprawdzie nie podała ona oficjalnego powodu rezygnacji, jednak niektórzy przypuszczają, że może być to związane z rozpoczęciem przez nią przygotowań do wyborów prezydenckich w USA, które będą miały miejsce w 2020 roku. Wszystko wskazuje na to, że Haley rozstanie się z rządem federalnym w przyjaźni. Podczas konferencji, na której została ogłoszona wiadomość jej o odejściu, można było zaobserwować życzliwy stosunek prezydenta USA do ambasadorki.

W ubiegłym tygodniu Trump kontynuował swoje podróże po kraju związane z listopadowymi wyborami do Kongresu USA. Republikanie spodziewają się zaciętej walki z Demokratami, jednak istnieje duże prawdopodobieństwo, że utrzymają kontrolę w Senacie. We wtorek prezydent Stanów Zjednoczonych pojawił się na spotkaniu z wyborcami w Iowa, w środę pojechał do Pensylwanii, a w piątek udał się do Ohio. Za każdym razem wygłaszał on nieco chaotyczną, ale ostatecznie zadowalającą tłum przemowę, w której z jednej strony chwalił się własnymi sukcesami, a z drugiej krytykował Demokratów za utrudnianie procesu zatwierdzenia Kavanaugh i parę innych grzechów.

W czwartek Trump udzielił 46-minutowego wywiadu telefonicznego dla swojego ulubionego programu Fox & Friends. Tradycyjnie, opowiadał w nim przede wszystkim o sobie i swoich osiągnięciach. Był to już jego trzeci wywiad dla Fox News (FOXA  ) w przeciągu pięciu dni. Jeszcze tego samego dnia prezydent przyjął w Gabinecie Owalnym rapera Kanye Westa oraz byłą gwiazdą footballu Jima Browna. Celem spotkania było omówienie przeróżnych kwestii dotyczących amerykańskiej gospodarki i polityki, w tym rewitalizacji obszarów miejskich, stworzenia tzw. "opportunity zones" (stref możliwości), nowych programów szkoleniowych dla pracowników, rekordowego poziomu zatrudnienia Afroamerykanów, stworzenia miejsc pracy w przemyśle wytwórczym oraz gwałtownego wzrostu brutalnych przestępstw w Chicago.

Wielu zastanawia się, jakie kwalifikacje (poza byciem zwolennikiem Trumpa) posiada zarówno West, jak i Brown, by móc dyskutować o powyższych sprawach z głową państwa. Nie wiadomo, czy z tego dziwnego spotkania wyniknie cokolwiek, co faktycznie mogłoby przyczynić się do rozwiązania chociaż części tych problemów. Jedno jest pewne - Kanye West nie zawiódł, jeśli chodzi o stronę rozrywkową. Z jego ust padały różne, względnie bezsensowne stwierdzenia takie jak "czas to mit", jak również że "szkoła jest "nudna", a dzieci powinny "grać w koszykówkę podczas nauki matematyki".