Elon Musk oficjalnie ogłosił drugą część swojego "master planu" rozwoju Tesli (TSLA  ) - jest to istotnie ekscytująca, futurystyczna wizja. Pierwsza część planu była stosunkowo prosta: wyprodukować w niewielkiej liczbie egzemplarzy luksusowy samochód, aby zgromadzić środki na masową produkcję elektrycznych modeli w przystępnej cenie. Teraz, gdy marka Tesla ma już ugruntowaną pozycję, Musk chce rozszerzyć linię produktów o pick-upy, ciężarówki z naczepą i autobusy oraz zmienić życie kierowców dzięki jeździe autonomicznej i integracji dachów solarnych firmy SolarCity z akumulatorami. Na dodatek Musk zamierza zwiększyć wydajność fabryk, by w przyszłości jeszcze bardziej obniżyć ceny Tesli - pierwszym krokiem w tę stronę jest nadchodzący Model 3.

Konkurencja Tesli zdecydowanie rozwinęła się od czasu premiery bardzo udanego Modelu S. Inne elektryczne samochody, takie jak BMW i3, Chevrolet Bolt, Ford Focus czy Nissan Leaf, nie są jednak równie eleganckie i opłacalne jak ten proponowany przez Teslę. Z punktu widzenia konkurentów Musk przedstawił w swym oświadczeniu śmiałe cele, które w głowie kogoś tak zdeterminowanego i mającego już osiągnięcia z pewnością stanowią zagrożenie dla ich własnych propozycji. Po tym, jak założyciel Tesli działając w pojedynkę wprowadził na rynek samochodowy pierwszą nową amerykańską firmę od niemal stu lat, trudno sobie wyobrazić, że miałby nie osiągnąć nawet najtrudniejszych założonych sobie celów.

Elon Musk w biurze SpaceX, czerwic 2008 r.
Elon Musk w biurze SpaceX, czerwic 2008 r.

Po ogłoszeniu drugiej części planu 20 lipca kurs akcji spółki spadł do 220,50 $. Obecnie powrócił już do wartości sprzed komunikatu - około 229 $. Ten spadek był jednak niewielki w porównaniu do tego, który nastąpił 22 czerwca, po ogłoszeniu oferty przejęcia SolarCity. Cena akcji po obu wydarzeniach wróciła jednak do normy stosunkowo szybko - ogólnie rzecz biorąc, wygląda na to, że konsumenci nie stracili zaufania do firmy. Podobnie było po doniesieniach o śmiertelnym wypadku z udziałem Tesli z włączoną funkcją autopilota, do którego doszło 7 maja. Po tym, jak okazało się, że kierowca przekroczył prędkość i był to pierwszy taki wypadek w historii firmy, stało się jasne, że winy nie należy zrzucać w całości na autopilota. Ponadto stale malejące ceny komponentów, rosnące zaufanie do pojazdów autonomicznych i podejmowane na coraz szerszą skalę prace nad stworzeniem odpowiednich przepisów dowodzą, że przed autopilotem Tesli rysuje się świetlana przyszłość. Narracja budowana teraz wokół firmy głosi, że Elon Musk trzyma się swoich założeń i kontynuuje realizację "master planu" rozwoju Tesli mimo ostatnich komplikacji. Do tego na fali zainteresowania nadchodzącymi modelami samochodów, dachami solarnymi ze zintegrowanymi akumulatorami i bezpieczniejszą technologią jazdy autonomicznej łatwo będzie się wypromować.