Dwa tygodnie temu New York Times opublikował trzy strony zeznania podatkowego z 1995 r. republikańskiego kandydata na prezydenta Stanów Zjednoczonych, Donalda Trumpa, które zostały złożone w Nowym Jorku, New Jersey oraz w Connecticut. Był to pierwszy raz, kiedy jakiekolwiek jego prawdziwe zeznania podatkowe zostały publicznie ujawnione. Trump wykazał w nich stratę w wysokości ponad 900 mln USD, dzięki czemu przez prawie 18 lat mógł unikać płacenia federalnego podatku dochodowego. 

Trump pozostawał nieugięty i przez cały cykl wyborczy ukrywał informacje dotyczące płaconych przez niego podatków. Kiedy w maju został zapytany przez ABC jaką stawkę podatku płaci od swojego dochodu, odmówił udzielenia jakichkolwiek istotnych informacji na ten temat, oświadczając jednak: "Bardzo się staram, żeby płacić tak niski podatek jak to tylko możliwe". Każdy kandydat większej partii od czasu Richarda Nixona, walczącego o reelekcję w 1972 r., ujawniał swoje zeznania podatkowe przed wyborami. Jedynym kandydatem, który odmówił, był miliarder Ross Perot, który w 1992 r. nie startował z ramienia żadnej partii i zdobył 19% głosów.

Ross Perot
Ross Perot

Już od czasu debat Partii Republikańskiej Trump twierdził, że jego zeznania podatkowe obejmujące kilka lat podlegają rutynowej obserwacji urzędu podatkowego w USA (ang. Internal Revenue Service - IRS), co nie pozwala mu na ujawnienie informacji dotyczących jego finansów, dopóki audyt nie zostanie przeprowadzony do końca. Pod koniec lipca sztab Trumpa oświadczył, iż jego zeznania na pewno nie zostaną opublikowane przed wyborami, a jako powód ponownie podano audyt, który ma rzekomo potrwać do 8 listopada. Od tego czasu IRS publicznie oświadczył, że żadne obserwacje nie uniemożliwiają opublikowania zeznań podatkowym Trumpa. Co więcej, presję na Donaldzie Trumpie wywarł fakt, iż inny miliarder, Warren Buffet, również objęty kontrolą IRS, publicznie udostępnił swoje zeznania podatkowe obejmujące wiele lat, oświadczając: "Płacę federalny podatek dochodowy odkąd skończyłem 13 lat, czyli od 1944 roku". Niemniej jednak Trump niezmiennie powtarza i zapewnia o tym, że opublikuje swoje zeznania podatkowe, kiedy zostanie wybrany prezydentem oraz po zakończeniu okresu audytu.

Warren Buffett
Warren Buffett

Kampanią Trumpa rządzi łamiące wszelkie normy zachowanie, jednak może ma on dobry powód do tego, aby odrzucać sięgające wiele lat wstecz oczekiwania wobec kandydatów na prezydenta do ujawniania informacji o swoich finansach. Po pierwsze, opublikowanie jego zeznań podatkowych ujawniłoby przed wszystkim to, czy jest on tak bogaty jak twierdzi. Trump publicznie oświadczył, że jego majątek wynosi 10 mld USD, choć wielu zaczęło wątpić w prawdziwość tych oświadczeń. Magazyn Forbes szacuje, że jego majątek jest o ponad połowę mniejszy niż twierdzi republikański kandydat i wynosi 3,7 mld USD, a jeśli okaże się to prawdą, może to znacznie zaszkodzić kampanii Trumpa zbudowanej na jego geniuszu przedsiębiorczości i smykałce do biznesu. Po drugie, upublicznienie informacji o podatkach definitywnie wiązałoby się z ujawnieniem, ile pieniędzy Trump przeznacza na cele charytatywne. Fundacja Trumpa znalazła się pod ostrzałem zarzutów o zdecydowanie nieprawidłowe działania w przeszłości, a postrzeganie Trumpa jako wyjątkowo skąpego może zaniepokoić wyborców. Prawdopodobnie ostatni, choć równie istotny, powód ukrywania przez Trumpa informacji o jego podatkach przeciwstawia się tradycyjnemu uzasadnieniu oczekiwania od urzędników ujawniania informacji o ich finansach. Zeznania podatkowe Trumpa mogą zawierać potencjalnie obciążające informacje dotyczące istotnych finansowych powiązań z zagranicznymi rządami, głównie z Rosją, co stanowiłoby konflikt interesów podczas pełnienia funkcji prezydenta USA.

Przepaść między działaniami Partii Republikańskiej, a wyborczymi tradycjami się poszerza, zatem odmowa Trumpa do zastosowania się do tych tradycyjnych norm nie jest niczym zaskakującym. Jego niekonwencjonalne podejście do zeznań podatkowych może być kolejnym elementem jego specyficznego charakteru, ale może ono również wskazywać na zmieniające się standardy, zgodnie z którymi wyborcy oceniają kandydatów na urzędy publiczne.