Wells Fargo (WFC  ) jest maruderem w branży dużych banków i od dawna pozostaje w tyle za konkurentami. Opublikowane tydzień temu wyniki kwartalne okazały się dużym rozczarowaniem, a sam bank to jedna z najgorszych spółek z sektora finansowego. Na pocieszenie dla inwestorów, bank ogłosił poważne zmiany w kadrze zarządzającej, jako jeden z elementów restrukturyzacji spółki. Wiadomością dnia była informacja, że wieloletni dyrektor finansowy John Shrewsberry przejdzie jesienią na emeryturę i zostanie zastąpiony przez byłego dyrektora finansowego Bank of New York Mellon (BK  ), Mike'a Santomassimo. Shrewsberry to ostatni ważny członek zespołu kadry zarządzającej, który był odpowiedzialny za aferę dotyczącą fałszywych kont sprzed kilku lat. Głównym zadaniem Santomassimo będzie optymalizacja wydatków banku, który musi zmniejszyć roczne koszty o około 10 miliardów USD, aby móc (jakoś) konkurować w bankami w lidze, w której gra.

Mike Santomassimo to doświadczony manager z ponad 20 letnim stażem w sektorze finansowym. Zanim trafił do Bank of New York Mellon (gdzie poznał Charliego Scharfa, obecnie CEO Wells Fargo), długo był związany m.in. z JPMorgan. Awans Santomassimo to bynajmniej nie wakacje, nie będzie miał w Wells Fargo łatwego zadania.

Raport za drugi kwartał wcisnął inwestorów w fotel i to wcale nie z zachwytu. Przychody banku spadły o 18% r/r, do 17,8 miliarda USD, częściowo z powodu strat związanych z pandemią koronawirusa. To nie spełniło oczekiwań Wall Street. Analitycy spodziewali się przychodów w wysokości 18,4 miliarda USD. Bank wygenerował również stratę netto w wysokości 2,4 miliarda USD, czyli 0,66 USD na akcję (oczekiwano srednio straty) 0,20 USD na akcję). Co gorsza, kierownictwo przewiduje perspektywę dalszych strat, ponieważ bank posiada dużą ekspozycję na kredyty konsumenckie obecnie wysokiego ryzyka i tylko w drugim kwartale odpisał na straty 8,4 miliarda USD. Dyrektor generalny Charlie Scharf przyznał podczas ostatniej konferencji z inwestorami, że bank przeliczył się w szacunkach makroekonomicznych i obliczeniach ryzyka kredytowego na początku roku. Komentatorzy nie kryją zdumienia faktem, że człowiek z tak bogatym doświadczeniem w bankowości (wcześniej był dyrektorem generalnym Visa i Bank of New York Mellon, a także pełnił różne funkcje kierownicze w Citigroup i JPMorgan), pozwolił firmie stosować tak wysoce optymistyczne i błędne założenia. Gdyby nie ten błąd, bank najpewniej odnotowałby zyski.

Akcje banku tylko od początku tego roku straciły połowę swojej wartości i zbliżają się do poziomów cenowych widzianych ostatnio w 2011 czy 2012 roku. Tanio? Oczywiście, że tanio. Ale Wells Fargo jest tani nie bez powodu.

Chociaż akcje z punktu widzenia podstawowych wskaźników są 'niedowartościowane', bank jest dobrze skapitalizowany, a wskaźniki płynności są powyżej progów regulacyjnych, co na tym etapie wyklucza problemy finansowe banku, nawet jeśli recesja będzie poważniejsza niż sądzono, bank ma jeden kluczowy czynnik ryzyka, mianowicie model biznesowy. Wells Fargo koncentruje się prawie wyłącznie na bankowości komercyjnej, która dobrze radzi sobie w okresach koniunktury i jest bardzo podatna na ryzyko w czasach gospodarczej niepewności. Jeżeli gospodarka przejdzie przez recesję w miarę łagodnie, a Kongres uchwali kolejny pakiet stymulacyjny, skutki dla banków mogą być stosunkowo niegroźne. Ale jeśli wsparcie rządowe się wyczerpie, bezrobocie pozostanie wysokie, wskaźniki spłacalności kredytów szybko zapalą się na czerwono. Wells Fargo obecnie posiada portfel pożyczek o wartości 971 miliardów USD, stąd też bieżące rezerwy w wysokości 20 miliardów, w przypadku realizacji mniej optymistycznego scenariusza, szybko się wyczerpią. Warto mieć to na uwadze.