Jeśli sądzicie, że największe innowacje to dzieła rodowitych Amerykanów, jesteście w błędzie. Procesor Intel (INTC  ) wymyślił Węgier Andrew Grove, popularną wyszukiwarkę Google (GOOGL  ) - Rosjanin Sergei Brin, zaś przełomową Teslę (TSLA  ) - urodzony w RPA Elon Musk. Dzięki imigrantom powstało 40% spółek z rankingu Fortune 500.

Obecność zagranicznych przedsiębiorców jest szczególnie wyraźna w Dolinie Krzemowej: w latach 1995-2005 założyli oni 52% zlokalizowanych tam firm. Z raportu FastCompany wynika również, że imigranci zakładają przedsiębiorstwa dwa razy częściej niż rodowici Amerykanie.

Jakie znaczenie mają te liczby? 10 lipca administracja Trumpa poinformowała, że póki co - a być może w ogóle - nie wprowadzi w życie programu warunkowych zezwoleń na pobyt dla zagranicznych przedsiębiorców (International Enterpreneur Rule) zaproponowanego przez Baracka Obamę i zatwierdzonego przez Departament Bezpieczeństwa Krajowego w styczniu. Z programu miało skorzystać około 3000 osób.

Nowe przepisy ułatwiłyby zatrudnianie wykwalifikowanych obcokrajowców i korzystanie z międzynarodowego doświadczenia. Napływ talentów został jednak powstrzymany.

"Bezsprzecznie jest to krok w tył dla Stanów Zjednoczonych w globalnym wyścigu w poszukiwaniu talentów" - stwierdził Todd Schulte, szef wspieranej przez liczne spółki technologiczne organizacji FWD.us, która walczy o prawa imigrantów. "Powinniśmy wspierać twórców innowacji, aby wnosili swoje pomysły, wiedzę i umiejętności do naszych firm, nie zaś zachęcać ich do pracy dla zagranicznych konkurentów".

Sytuację pogarsza fakt, że Kanada rozluźniła przepisy wizowe, aby umożliwić obcokrajowcom wspieranie gospodarki państwa. Możliwe, że dzięki takim działaniom bardziej liberalni sąsiedzi dogonią wkrótce Stany Zjednoczone pod względem konkurencyjności.

Technicznie rzecz ujmując, brak "wiz dla start-upów" może też przysporzyć kłopotów spółkom zatrudniającym wielu imigrantów, takim jak Microsoft (MSFT  ) czy Ernst and Young. Są one w znacznym stopniu zależne od zagranicznych talentów, a zwiększenie biurokracji spowoduje wzrost kosztów związanych z zatrzymaniem obecnych pracowników w kraju bądź pozyskiwaniem nowych, co z kolei może wpłynąć na obniżki płac i zmniejszenie liczby benefitów pozapłacowych.

Co więcej, ograniczenie napływu imigrantów w celach zarobkowych będzie mieć niekorzystne skutki dla całej amerykańskiej gospodarki. Inwestorów zagranicznych nie zainteresują przedsiębiorstwa, które nie potrafiły zadbać o własnych pracowników i stały się mniej wydajne wskutek utraty specjalistów zza oceanu. Trzeba też pamiętać, że po kryzysie finansowym z 2008 r. pojawiła się duża rozbieżność między wymaganiami pracodawców a umiejętnościami pracowników - rodowitym Amerykanom często brakuje kwalifikacji niezbędnych w sektorze technologicznym, może więc wzrosnąć bezrobocie strukturalne.

Podsumowując, problem zezwoleń na pobyt dla zagranicznych przedsiębiorców musi zostać rozwiązany jak najszybciej. W innym wypadku sektor technologiczny i innowacyjność ucierpią na skutek konserwatywnej polityki Trumpa.