Główne amerykańskie indeksy, w minionym tygodniu, odnotowały lekko spadkowy sentyment i nie złamały kluczowych technicznych oporów. Nie pomogły ani dane z Chin, ani mizerne odczyty z rynku pracy. W weekend formalnie minęło 10 lat hossy giełdowej na Wall Street.

Skoro coś nie ma siły rosnąć, to musi spadać. Od wielu dni amerykański indeks S&P500 (SPY  ) obozował pod oporem na wysokości 2 800 pkt, szukając swojej szansy na wyłamanie poziomu, przy którym zatrzymał się już wcześniej w październiku, listopadzie i grudniu ubiegłego roku.

Jeszcze na początku tygodnia optymistyczne doniesienia medialne z przebiegu negocjacji handlowych miały szansę rozstrzygnąć patową sytuację na korzyść byków, jednak Wall Street uznało, że ów dobry sentyment jest już w cenach i nie poszło śladem innych giełd.

Kluczowym wydarzeniem tygodnia były piątkowe odczyty dotyczące rynku pracy w Stanach Zjednoczonych, które... totalnie rozczarowały. Z prognoz rzędu 165 tys. etatów, opublikowane przez Rządowe Biuro Statystyki Pracy 20 tys. stanowi najniższy odczyt od września 2017 roku i jeden z czterech najsłabszych wyników od dekady. Ekonomiści w komentarzach wskazywali na przyczynę tak słabego odczytu niesprzyjające warunki pogodowe, szczególnie w północnej części kraju (bardzo silne mrozy polarne), które częściowo sparaliżowały normalną działalność gospodarczą wielu przedsiębiorstw. Z drugiej strony pozytywnie zaskoczyła dynamika płac 3,4%, która w skali roku osiągnęła najwyższy wynik od 2009 roku. Co ciekawe, rynek nieszczególnie przejął się odczytem odstającym od normy i reagował stosunkowo neutralnie w trakcie piątkowej sesji. Poza tym to tylko statystyka.

Jednakże niejako pokłosiem Nonfarm Payrolls, 'oberwał' u nas w Polsce mało popularny, ale za to z głębokimi 135-letnimi tradycjami, indeks Dow Jones Transportation Average (AMEX: IYT) [DJTA nie posiada swojego ETF-a, jednak sektorowy IYT będzie tu najbardziej miarodajny], który notując w piątek 11 sesję spadkową z rzędu, ustanowił najsłabszy okres kwotowań od 1972 roku. Spadkowa seria sektora transportowego jest o tyle niepokojąca, gdyż branża transportowa jest niejako barometrem bieżącej koniunktury w gospodarce.

W sobotę 9 marca formalnie upłynęło 10 lat od rozpoczęcia hossy na nowojorskich parkietach. Jak policzyli analitycy, w ciągu ostatniej dekady S&P500 urósł nieco ponad 300%, a Nasdaq ponad 490%. Zresztą niekwestionowanym liderem wzrostów podczas ostatniej dekady były spółki z sektora IT oraz szeroko pojętych nowych technologii jak Netflix (NFLX  ) (wzrost ponad 6300%!) czy Apple (AAPL  ) (wzrost ponad 1300%). To także tylko statystyka, bo któż mógłby przewidzieć 10 lat temu, że tradycyjna kablówka i telefony pójdą w odstawkę.

W skali tygodnia główne ETF na indeksy oddały część zysków z poprzednich okresów - S&P500 (SPY  ) spadł 2,13%, podobnie jak Dow Jones (DIA  ) 2,19%. Najlepszym z wielkiej trójki okazał się Nasdaq (QQQ  ), który zakończył tydzień bilansem -1,85%.