Chiński gigant technologiczny Huawei przeżywa obecnie trudny czas. Po tym jak został zbanowany przez amerykański rząd, który umieścił firmę na czarnej liście podmiotów zakwalifikowanych jako działających na szkodę USA i zabronił rodzimym firmom robienia z nią interesów, współpracę zawiesiły m.in. Alphabet (GOOG  ), Microfoft (MSFT  ) czy Qualcomm (QCOM  ). Niektórzy komentatorzy zaznaczają, że to strzał w kolano, ale czy na pewno?

Sankcje nałożone na chiński koncern mogą być dla niego bardzo dotkliwe. Kilka dni temu firma Alphabet - właściciel Google, poinformowała o wstrzymaniu współpracy z chińskim producentem urządzeń elektronicznych, co wkrótce ma pozbawić smartfony tej marki systemu operacyjnego Android. Podobny ruch, co wydawało się formalnością, wykonał Microsoft, który wstrzymał usługi serwisowe i sprzedażowe, a także odłączył komputery Huawei od aktualizacji systemu Windows.

Jednak Huawei przygotowywał się wcześniej na taki możliwy scenariusz, w międzyczasie opracowując własne oprogramowanie, które według najnowszych doniesień, może uruchomić nawet do końca roku. Firma się odgraża, że tak się stanie jeśli organy nadzoru nie pozostawią innego wyboru. Brzmi to jak poważne ostrzeżenie, jednak jeśli bliżej przyjrzeć się liczbom, Google i Microsoft poradzą sobie bez Huawei, bo współpraca z Chińczykami to zaledwie procent ich biznesu.

Android jest systemem typu open source, ale wersja od Google jest zintegrowana z innymi usługami spółki jak Chrome, Gmail, Maps itp. Jeśli Huawei straci licencję Google'a na Androida, będzie zmuszony opracować własną wersję Androida bez aplikacji Google - podobnie jak Fire OS od Amazona (AMZN  ). Przychody z Androida pochodzą głównie ze sklepu Google Pay, a ponieważ sklep jest i tak zablokowany w Chinach, niemal 30% udział Huawei w lokalnym rynku smartfonów nie będzie miał dla spółki z Doliny Krzemowej większego znaczenia. Tym bardziej, że Huawei już instaluje własny sklep z aplikacjami (AppGallery) na wszystkich swoich urządzeniach, co może stać się jedynym przyszłym wyborem dla światowych użytkowników Huawei'a, jeśli ten straci prawa do google'owego Androida. Analitycy oszacowali, że Google Play w 2018 roku wypracował przychody rzędu 24,8 mld USD, z czego około 425 mln USD pochodziło z urządzeń marki Huawei, co stanowi ledwie 0,3% rocznych przychodów ogólnie spółki Alphabet.

Podobna sytuacja ma miejsce w przypadku Microsoft, który dostarcza Windowsa do laptopów marki Huawei. Dwa lata temu Chińczycy weszli na bardzo zatłoczony rynek przenośnych komputerów osobistych z zamiarem przejęcia pałeczki lidera w ciągu kolejnych pięciu lat (!), nie zważając na fakt, że obecnie trzy czwarte rynku laptopów jest obsługiwanych przez HP, Lenovo, Dell, Apple i Acer (dane za pierwszy kwartał 2019 r.), pozostałe marki zaś walczą o resztę. Według badań, udział Huawei w rynku na koniec ubiegłego roku wynosił około 2%. Spółka Billa Gatesa generuje większość przychodów od Huawei z licencji na system Windows 10, jak również drobne w przypadku usług serwerowych. W przypadku Windowsa sprawa jest nieco bardziej delikatna i spółka póki co milczy na ten temat, odcinając póki co ofertę Huawei ze swoich sklepów oraz usług serwisowych. Istnieje pewna obawa, że chociaż wyłączenie Huawei będzie dla Microsoftu stosunkowo mało problemowe, może wywołać skutki uboczne jak zniechęcenie innego chińskiego producenta Lenovo do korzystania z usług firmy. Według ostatniego raportu kwartalnego przychody Microsoft z tytułu licencji na system Windows wyniosły 4,9 mld USD (wszystkie komputery).

Nie ma się co dziwić, że Huawei robi dużo hałasu wokół rozporządzonych zakazów, ponieważ wyciągnięcie wtyczki przez Google i Microsoft, wykolei działalność konsumencką Chińczyków z rynku międzynarodowego (obejmuje smartfony, laptopy, tablety, zegarki - przychody w 2018 roku około 50 mln USD). Stały zakaz stosowania amerykańskich technologii nie tylko odciąłby Huawei od systemów operacyjnych Google i Microsoft, ale także od kluczowych, dla branży w której się porusza, technologii.