Jeżeli przyjrzymy się zestawieniom najlepszych debiutów bieżącego roku na nowojorskich parkietach, to spółka Roku Inc. (ROKU  ) znajdzie się tam bardzo wysoko. Od kiedy weszła z impetem na parkiet zyskując pierwszego dnia ponad 65%, nie schodzi z ust tysięcy inwestorów. Co jest takiego niesamowitego w spółce, która dostarcza Amerykanom telewizję i przynosi straty?

IPO ROKU było jak dziesiątki innych w mijających miesiącach. Oferta na 15,6 mln akcji o łącznej wartości 219 mln $ to statystycznie niewiele w skali rynku. Spółka jest dostawcą oprogramowania i urządzeń do streamingu programów telewizyjnych (wyłącznie w Stanach Zjednoczonych), co ma stanowić docelowo konkurencję dla popularnej kablówki. Ich usługa łączy użytkowników z ulubionymi programami telewizyjnymi, a wydawcom pozwala tworzyć treści najlepiej dopasowane do konsumentów. Streaming jest dostępny dzięki odtwarzaczom strumieniowym zainstalowanym już w telewizorze, z producentem którego firma ma podpisaną umowę lub poprzez osobne urządzenia.

Firma z Los Gatos z siedzibą w Kalifornii rozpoczęła swoją działalność w 2007 roku jako podległa jednostka Netflix Inc (NFLX  ), w którą gigant medialny zainwestował wówczas 5,7 mln $, ROKU jest więc niejako dzieckiem Netflixa. Firma była eksperymentem, projektem skupionym na nowej wówczas formie dystrybucji programów telewizyjnych, ale po dwóch latach Netflix - ze względów podatkowych - sprzedał swoje udziały w nierentownym projekcie. Obie firmy do dziś zresztą dzielą biura w jednym budynku, a Netflix ma nadal duży udział w ofercie telewizyjnej ROKU. W pierwszych miesiącach 2017 roku, aktywni użytkownicy platformy obejrzeli 6,74 mld godzin programów, co stanowi około 2,45 godziny na dzień. Netflix generuje z tego niemal jedną trzecią ruchu.

Na dużą popularność platformy ROKU wpływa fakt, że jest niezależna i posiada bardzo szeroką ofertę programów, które dostarcza w tysiącach pozycji. Skupia wokół siebie nadawców lokalnych i krajowych. Firma generuje przychody z systemu strumieniowego z kilku źródeł - sprzedaje reklamy, które przynoszą około dwie trzecie całkowitych przychodów, oraz urządzenia własne do odtwarzania. Dodatkowo ROKU sprzedaje swoim użytkownikom przez platformę inne płatne serwisy video. Drobny udział stanowi sprzedaż licencji technologii do innych podmiotów. Według nowego zarządzającego Scotta Rosenberga - doświadczonego zawodnika w branży mediów - platforma ROKU zostanie wzbogacona o dodatkowe treści premium, tak aby stać się w przyszłości multimedialnym programem dostarczającym Amerykanom wszystko to, czego potrzebują w telewizji. A użytkowników jest coraz więcej, obecnie istnieje 16,7 mln kont (dane z początku listopada) czyli o 48% więcej niż rok wcześniej.

Co zatem zadecydowało o tym, że ROKU stało się ulubieńcem spekulantów? Poza tym, że firma jest kojarzona z telewizją, a przez to znana w świadomości części Amerykanów, to niewiele mam argumentów wyjaśniających ten fenomen. Spółka jest trudna do handlowania intraday z uwagi na nieczytelną drabinę zleceń i duże skoki ceny. Nie prowadzi ani niesamowicie dochodowego biznesu, ani też wyjątkowo innowacyjnego. Wartość jej akcji sprzedawanych podczas IPO po 14,00 $, od dnia debiutu, czyli końca września, wzrosła niemal czterokrotnie. To dużo, zważywszy na fakt, iż według raportu finansowego opublikowanego na początku listopada, spółka więcej wydaje niż zarabia. Mimo to nadal jest chętnie handlowana, co przeczy przecież przytłaczającej większości tegorocznych debiutów, które zamierają w kilka dni po wejściu na parkiet. Na temat ROKU wiele dyskutuje się na tematycznych grupach na Facebooku (FB  ) oraz kanałach Youtube - inwestorzy często komentują poczynania spółki, a już niejeden "niedźwiedź" naganiający na spadki, odpadł próbując szortować spółkę po silnych wzrostach. Fakt jest taki, że ROKU dało zarobić 280% w ciągu ostatniego kwartału. Goście z Netflixa mogli tylko patrzeć, jak gruba kasa przeszła im koło nosa.