Do Wielkiej Brytanii dojechał właśnie pierwszy bezpośredni pociąg towarowy z Chin. Do Londynu (to jedno z 15 miast, przez które dokonywany jest bezpośredni transport z Państwa Środka), dostał się za pośrednictwem tunelu pod kanałem La Manche, wcześniej pokonując trasę równą niemalże 12 tysięcy kilometrów. W trwającej 18 dni podróży pociąg przejechał przez Kazachstan, Rosję, Białoruś, Niemcy, Belgię, Francję oraz Polskę.
O pomyśle Chin na umocnieniu swojej pozycji w światowej gospodarce pisaliśmy już dla Was w zeszłym roku. Jeżeli kogoś z Was ten artykuł ominął pozwolę sobie przytoczyć kilka najistotniejszych faktów, a także je uzupełnić. Zacznijmy od nazwy. Choć "Nowy Jedwabny Szlak" nie jest oficjalnym szyldem chińskiego projektu to ze względu na znaczenie i swój charakter (nawiązanie do dawnej drogi handlowej, o której każdy z nas uczył się na lekcjach historii) często używane jest podczas wzmianek o rewolucyjnym (?) projekcie. Formalnie chińską inicjatywę określa się mianem "Jeden pas, jedna droga" (z ang. "One belt, one road"). Chińczycy inwestując ogromne pieniądze w budowę i renowację infrastruktury (głównie kolejowej) chcą zmniejszyć czas potrzebny na transport towarów między Państwem Środka, a krajami europejskimi, azjatyckimi oraz afrykańskimi. Potencjalnie skorzystać mogą na tym wszyscy zaczynając od Chin, które mogą umocnić pozycję lidera wśród światowych gospodarek świata, przez kraje, przez które szlak będzie przebiegać (wspomniana infrastruktura, ale również przepływ towarów), na pracownikach kończąc - wiadomo bowiem, iż inwestycja stworzy dziesiątki tysięcy miejsc pracy.
Wróćmy jednak do wątku z początku artykułu. Nietrudno zgadnąć, iż trasa choćby ze względu na fakt, iż jest to pierwszy taki kurs, oceniana jest jako testowa. Choć występują pewne komplikacje (o czym za chwilę) to nie słychać głosów rozpaczy, a wręcz przeciwnie - myślę, że Chińczycy z dokonanego testu powinni być zadowoleni. Powitany białym konfetti pociąg przewoził głównie artykuły odzieżowe - wiemy jednak, że tabor kolejowy zdolny jest przewozić szerokie spektrum produktów - zaczynając od wspomnianej odzieży, na samochodach kończąc, i zapewne będzie w takich celach wykorzystywany. Co istotne, czas potrzebny na pokonanie podróży był o połowę krótszy aniżeli pokonanie takich samych punktów podróży (start-meta) przy wykorzystaniu transportu morskiego oraz tańszy niż transport lotniczy, który spośród trzech wymienionych ma zdecydowanie najmniejszą pojemność. Co ważniejsze, trasa ta pokonana może być jeszcze szybciej - szyny w Rosji, Białorusi i Kazachstanie są skonstruowane w nieco inny sposób niż w pozostałych krajach europejskich, co wiąże się każdorazowo z koniecznością przeładowania ładunku.
Warto wspomnieć, że jednym z głównych beneficjentów inicjatywy "One belt, one road" może okazać się Polska. Dlaczego? Powód jest banalnie prosty. Względem pokonywanej przez pociąg trasy nasz kraj znajdujący się w środkowo-wschodniej części Europy ma wręcz idealne położenie. Chiny chcąc dostać się szybko do Niemiec i dalej na zachód zapewne będą chciały podjąć współpracę z naszym krajem, a takiego sojusznika mieć chciałby chyba każdy. Jako że trasa ma przebiegać również przez Rosję to być może i z tym krajem udałoby się polepszyć stosunki. Nastroje ochładza jednak Toshiya Tsugami - japoński ekspert od rynku chińskiego zauważa, iż póki co projekt nie wygląda tak spektakularnie jak zapowiadano. Do końca zeszłego roku zrealizowane były tylko 4 inwestycje, a to według Japończyka stanowczo za mało. Jak dodaje Tsugami, dobrą wiadomością jest natomiast fakt, że inwestycje mają szanse być trwałe, ponieważ są czynione z dużą dozą ostrożności.